Hikkimori – japoński wirus samotności
15.09.2018
Mimo iż na ziemi ciągle przybywa ludzi, jesteśmy nimi otoczeni każdego dnia na ulicy, w pracy, domu, tramwaju, to jednak są tacy, którzy silnie izolują się od innych. Wolą zamknąć się w czterech ścianach, nie czują potrzeby nawiązywania żadnych kontaktów, nie pracują, nie jadają posiłków z bliskimi. Jeśli chcą ewentualnie z kimś porozmawiać, wybierają Internet. Hikikomori to japoński wirus samotności i wyobcowania. Nazywa się tak zarówno ludzi, którzy go doświadczają, jak i samo zjawisko. To termin, który narodził się już w latach 90. XX w. W języku angielskim określany jest jako social wilddrawal.
Silne odizolowanie się
Problemem takich osób jest silne odizolowanie. Aby jednak zaklasyfikować je jako hikikomori, pacjent musi w takim wyobcowaniu żyć co najmniej przez 6 miesięcy. Wirus z reguły „dopada” nastolatków oraz młodych dorosłych (ok. 20 lat), częściej mężczyzn niż kobiety.
Osoba cierpiąca na hikikomori unika domowników, przyjaciół, znajomych. Zamknięta (dosłownie!) w czterech ścianach, opuszcza je tylko wtedy, gdy jest to naprawdę konieczne. Zdarza się, że rytm tych osób jest odwrócony – w dzień śpią, w nocy są aktywni. W ten sposób mogą maksymalnie ograniczyć swoje kontakty ze światem. Domownicy zazwyczaj zostawiają im jedzenie pod drzwiami, a kiedy mieszkają samotnie – zakupy robią online.
Zamknięci w czterech ścianach …
Hikikomori to wirus, który w Japonii sieje spore spustoszenie, na co wpływ ma przede wszystkim panujący w nim styl życia. Być może zbyt wielka presja, jaka wywierana jest już także na młodych ludzi poprzez „wyścig szczurów”, sprawia, że nie radzą sobie z nią. Zamknięci w czterech ścianach nie muszą brać udziału w tej gonitwie ani spełniać oczekiwań innych. Na ten rodzaj wyobcowania wpływ może mieć także charakter danej osoby, jej nieśmiałość, brak asertywności lub jej negatywne doświadczenia takie jak np. nękanie w rodzinie, w szkole, mobbing w pracy.
Ani nie choroba, ani zaburzenie psychiczne…
Hikikomori nie jest traktowane jako choroba psychiczna ani zaburzenie. Niemniej to wycofanie społeczne jest wielkim problemem. Na tyle dużym, że leczy się go poprzez psychoterapię. Podstawą do jej rozpoczęcia jest wyjście pacjenta z pokoju. Im dłużej jest on w nim zamknięty, tym trudniej się do niego dostać, aby mu pomóc i dłużej może trwać terapia. Terapeuta może spróbować przyjść do hikikomori, ale nie ma gwarancji, że zostanie wpuszczony. Nakłaniać może także przez internet, wysyłanie listów lub inne formy komunikowania się.
Nie jest łatwo hikikomori przekonać do tego, aby spróbował porzucić swój kokon izolacji i wyszedł do ludzi. Gdy jednak już zrobi pierwszy krok, czyli opuści swój pokój, można go zacząć przekonywać do tego, aby przekroczył próg swojego domu.
Japoński wirus samotności to problem społeczny, który poruszany jest ostatnio często w muzyce czy filmach (także w krajowych produkcjach jak np. „Sala samobójców”). To sygnał, żeby nie lekceważyć tego zjawiska.