Kiedy zaczyna się alkoholizm?
20.06.2017

Alkoholizm rzadko zaczyna się gwałtownie i spektakularnie. Najczęściej rozwija się po cichu, w sposób niemal niezauważalny – od okazjonalnej lampki wina, przez piwo „dla relaksu” po pracy, aż po codzienny nawyk, bez którego trudno wyobrazić sobie wieczór. Wbrew obiegowym opiniom choroba ta nie dotyczy wyłącznie osób z tzw. środowisk patologicznych. Uzależniony może stać się każdy – bez względu na wykształcenie, pozycję społeczną, płeć czy wiek.
Granica między piciem towarzyskim a początkiem uzależnienia bywa niezwykle cienka. Alkohol zaczyna przejmować kontrolę nad życiem nie wtedy, gdy ktoś wpada w wielodniowe ciągi, lecz znacznie wcześniej – w momencie, gdy staje się niezbędnym sposobem radzenia sobie z emocjami, stresem czy samotnością. To właśnie wtedy, niepostrzeżenie, zaczyna się alkoholizm.
Pierwsze sygnały uzależnienia
Początek alkoholizmu rzadko bywa oczywisty. Osoby wchodzące w fazę uzależnienia zazwyczaj nie utożsamiają się z obrazem „alkoholika” – nie tracą przytomności, nie zaniedbują obowiązków, często funkcjonują zawodowo i społecznie. Jednak już wtedy pojawiają się pierwsze, subtelne sygnały ostrzegawcze.
Jednym z nich jest coraz częstsze sięganie po alkohol, nawet w niewielkich ilościach. To moment, kiedy kieliszek wina czy butelka piwa staje się stałym elementem codzienności, a nie tylko dodatkiem do wyjątkowych okazji. Alarmującym znakiem jest także traktowanie alkoholu jako sposobu na radzenie sobie z emocjami – gdy zaczynamy pić, by się odstresować, zasnąć, nabrać odwagi czy poprawić nastrój.
Kolejnym etapem jest wzrost tolerancji. Organizm przyzwyczaja się do regularnych dawek, więc z czasem potrzeba coraz więcej alkoholu, aby poczuć ten sam efekt. Jednocześnie pojawia się niepokój lub dyskomfort w sytuacjach, w których alkoholu zabraknie. To sygnał, że picie przestaje być świadomym wyborem, a zaczyna stawać się potrzebą.
Nie bez znaczenia jest też mechanizm usprawiedliwiania nawyku. Osoba wchodząca w uzależnienie często tłumaczy sobie, że „pije mniej niż inni”, „tylko dla towarzystwa”, „bo sytuacja była wyjątkowa”. Takie racjonalizacje pozwalają nie dostrzegać realnego zagrożenia i przesuwają moment konfrontacji z problemem.
Gdzie przebiega granica?
Granica między okazjonalnym piciem a początkiem alkoholizmu nie jest łatwa do uchwycenia, bo rzadko objawia się spektakularnymi wydarzeniami. Uzależnienie nie zaczyna się wtedy, gdy ktoś nagle traci rodzinę, pracę czy zdrowie – to już późne konsekwencje. Początek ma miejsce znacznie wcześniej i bywa niemal niewidoczny.
Alkoholizm zaczyna się wtedy, gdy tracimy swobodę wyboru. Zamiast pić dlatego, że chcemy, zaczynamy pić dlatego, że czujemy potrzebę albo wręcz przymus. Wydaje się, że lampka wina po pracy, drink „dla rozluźnienia” czy piwo na spotkaniu to drobiazgi, ale jeśli bez nich trudno się obejść, to sygnał, że alkohol stał się nie tylko dodatkiem do życia, lecz jego elementem.
Początek uzależnienia to także moment, w którym alkohol zaczyna pełnić funkcję regulatora emocji – poprawia nastrój, koi stres, pomaga zasnąć czy dodać odwagi. Jeżeli każda trudność czy napięcie staje się pretekstem do sięgnięcia po trunek, granica została przekroczona.
Ważnym wyznacznikiem jest też zanikanie umiaru. Picie coraz częstsze, coraz bardziej automatyczne, „bo okazja”, „bo zasłużyłem”, „bo wszyscy piją”. Właśnie wtedy zaczyna się droga, która – nieprzerwana refleksją i działaniem – może prowadzić do pełnoobjawowego alkoholizmu.
Czynniki sprzyjające rozwojowi uzależnienia
Na rozwój alkoholizmu wpływa wiele czynników – zarówno społecznych, jak i indywidualnych. Najczęściej są to:
- presja społeczna – obecność alkoholu na spotkaniach rodzinnych, towarzyskich czy biznesowych, gdzie odmowa bywa odbierana jako nietakt,
- kultura świętowania i nagradzania – alkohol towarzyszy sukcesom, ważnym wydarzeniom, ale też smutkom i kryzysom, stając się uniwersalnym „rozwiązaniem”,
- czynniki osobiste – stres, problemy rodzinne, samotność, wypalenie zawodowe, które skłaniają do szukania ulgi w alkoholu,
- podatność biologiczna – u niektórych organizm szybciej przyzwyczaja się do alkoholu, co zwiększa ryzyko rozwoju nałogu,
- wzorce wyniesione z domu – dorastanie w rodzinie z problemem alkoholowym może zwiększać ryzyko powtarzania schematów, choć uzależnienie może dotknąć każdego.
Konsekwencje zlekceważenia pierwszych sygnałów
Ignorowanie pierwszych ostrzeżeń prowadzi do stopniowego osuwania się w uzależnienie. Początkowo to tylko codzienne piwo, które pomaga zasnąć po pracy, czy kieliszek wina, by „złapać dystans” po stresującym dniu. Z czasem te małe dawki zaczynają być niezbędne do normalnego funkcjonowania – bez nich pojawia się rozdrażnienie, napięcie, poczucie braku. Wtedy alkohol przejmuje kontrolę nad zdrowiem i psychiką, niszczy relacje z bliskimi i odbiera satysfakcję z życia. Najgroźniejsze jest to, że człowiek długo nie widzi jeszcze katastrofy, bo codzienność wciąż jakoś działa. Dopiero gdy choroba zaczyna zbierać żniwo – w ciele, w rodzinie, w pracy – okazuje się, że powrót do równowagi jest znacznie trudniejszy niż zatrzymanie się w porę.
Granica, której często nie dostrzegamy
Ignorowanie pierwszych ostrzeżeń prowadzi do stopniowego osuwania się w uzależnienie. Początkowo to tylko codzienne piwo, które pomaga zasnąć po pracy, czy kieliszek wina, by „złapać dystans” po stresującym dniu. Z czasem te małe dawki zaczynają być niezbędne do normalnego funkcjonowania – bez nich pojawia się rozdrażnienie, napięcie, poczucie braku. Wtedy alkohol przejmuje kontrolę nad zdrowiem i psychiką, niszczy relacje z bliskimi i odbiera satysfakcję z życia. Najgroźniejsze jest to, że człowiek długo nie widzi jeszcze katastrofy, bo codzienność wciąż jakoś działa. Dopiero gdy choroba zaczyna zbierać żniwo – w ciele, w rodzinie, w pracy – okazuje się, że powrót do równowagi jest znacznie trudniejszy niż zatrzymanie się w porę.